Ognisko dla początkujących

No to ognia!

Rozpalanie ogniska to podstawowa umiejętność survivalowa. Ogień jest źródłem ciepła. Daje światło. Odstrasza dzikie zwierzęta. Pomaga uzdatnić wodę.

Kiedy kilka lat temu chciałem się na poważnie wziąć za naukę rozpalania ognia, znalazłem w Internecie masę źródeł… wskazujących jak uzyskać płomień. Kiedy uzbrojony w wiedzę teoretyczną zacząłem ćwiczyć, okazało się, że samo podpalenie rozpałki nie jest równoznaczne z sukcesem. Źródeł wskazujących, jak mały płomyk przekształcić w ognisko samowystarczalne praktycznie nie znalazłem.

Niniejszy wpis, wraz ze swoimi podrozdziałami, jest próbą zapełnienia opisanej powyżej luki w skarbnicy wiedzy, jaką jest Internet.

Ognisko samowystarczalne

Termin wskazany w nagłówku podłapałem od znajomego przewodnika górskiego. Ognisko jest samowystarczalne, jeśli nie wymaga ciągłej uwagi w celu zapobiegnięcia zgaśnięciu. Ot, raz na jakiś czas dorzuca się grubszego drewna, ciesząc się poza tym światłem oraz ciepłem. W dalszej części wpisu będę używał tego terminu, warto więc go zapamiętać. Ognisko samowystarczalne jest też celem, do którego będę prowadził czytelnika w tym wpisie. Zatem – do dzieła!

Paliwo

Nie ma ogniska bez drewna. Zanim zabierzesz się za rozpalanie ognia, polecam Ci zgromadzić przynajmniej podstawowy zapas paliwa.

Jest to szczególnie ważne przy trudnych warunkach pogodowych (deszcz, wiatr, niska temperatura). Dlaczego? W takiej sytuacji płomień wymaga ciągłej uwagi. Jeśli w początkowej fazie rozpalania zabraknie Ci opału, nie zdążysz zebrać nowego zanim ognisko samoczynnie wygaśnie. W tym wpisie znajdziesz wskazówki, skąd wziąć dobrej jakości drewno, niezależnie od warunków pogodowych.

Jeśli masz narzędzia takie jak piła czy siekiera, obrobienie zebranego materiału nie będzie stanowić problemu. Jeśli masz tylko nóż, nic straconego: tu opisuję, w jaki sposób pracować z drewnem przy jego pomocy.

Podpałka

Zanim rozpalisz ogień, musisz zaopatrzyć się w podpałkę. Jest to dowolny materiał, który daje się łatwo podpalić oraz samoczynnie płonie przez przynajmniej kilkadziesiąt sekund. Dlaczego te dwa warunki? Weźmy zapałkę – łatwo chwyta płomień, lecz bardzo szybko gaśnie. Węgiel drzewny pali się długo, ale podpalić go niełatwo.

Mając dostęp do cywilizacji znajdziesz masę podpałek. Możesz użyć substancji wykonanej wyłącznie w tym celu (podpałka do grilla). Popularną (choć kiepską) podpałką jest papier. Możesz zastosować materiały medyczne lub higieniczne – watę, bandaż, tampon. Możesz użyć kawałka suchej odzieży z czystej bawełny. Podpałkę możesz przygotować wcześniej, z huby lub z nasączonego woskiem wacika. Przewodnicy górscy używają świeczek… ja jednak zachęcam do nauki korzystania z podpałek dostępnych wszędzie tam, gdzie jest drewno: kory brzozy, smolnych szczapek lub łatwych w przygotowaniu pukli – poczytasz o nich we wpisach, do których prowadzą odnośniki.

Przygotowanie miejsca

Okolice przyszłego ogniska musisz koniecznie oczyścić z materiałów, które mogą wbrew Twoim zamiarom złapać płomień. Gałęzie, trawa, mech, liście… potrzebujesz gołego gruntu, inaczej ryzykujesz niekontrolowane rozprzestrzenienie się ognia.

Każdy, kto zdmuchiwał kiedyś świeczki na torcie, powinien być w stanie wyobrazić sobie, jak groźny dla świeżo rozpalanego ognia jest silny wiatr. Jeśli mocno wieje, musisz znaleźć sposób, by odgrodzić się od strumienia powietrza. Najłatwiej jest wykorzystać naturalne przeszkody. Jeśli ich brakuje lub są za mało skuteczne, wykorzystaj zebrane paliwo w celu usypania wiatrochronu. Nie musi to być jakaś bardzo skomplikowana konstrukcja, nawet kupka drewna ułożona w poprzek kierunku wiatru może być zbawienna. Można też wykopać dołek, w którym skryje się świeżo rozpalany płomień (nie za głęboki, żeby nie utrudnić dopływu tlenu). Jak widać na poniższym obrazku, nawet samowystarczalne ognisko nie lubi za dużo wiatru 😉

Jeśli nie wiesz, skąd wieje, obracaj się tak długo, aż będziesz słyszeć szum wiatru w obojgu uszu – oznacza to, że wiatr dmucha Ci w twarz.

Żar, żar, żar!

Wykształcony czytelnik wie z pewnością, że nie ma spalania bez utleniania. Czytelnik obyty widział też z pewnością osoby rozdmuchujące ognisko. Dlaczego więc zalecam walkę z wiatrem, który w tempie ekspresowym dostarcza nam tlen?

Jeśli polejesz kamień benzyną i podpalisz, uzyskasz duży płomień… na chwilę. O samowystarczalności ogniska nie decyduje wysokość płomienia, a ilość zgromadzonego żaru. Odtworzenie płomienia z żaru jest proste – wystarczy doprowadzić doń tlen. Sam płomień jednak jest przez strumień powietrza zdmuchiwany. Dwa ostatnie zdania są odpowiedzią na dysonans poznawczy: w początkowej fazie rozpalania ogniska dysponujesz tylko „zdmuchiwalnym” świeżym płomieniem, który należy chronić.

Świeży płomień

Świeży płomień, czyli pierwszy krok na drodze do ogniska samowystarczalnego, uzyskujemy poprzez podpalenie podpałki. Źródło ognia jest nieistotne, tak długo, jak umiesz go użyć. Współczesne źródła survivalowe gloryfikują (zasłużenie!) krzesiwa cerowo – magnezowe, ale jeśli użyjesz zapalniczki nikt się nie pogniewa. Planuję w przyszłości przegląd źródeł ognia pod kątem zastosowań survivalowych, ale z tym trzeba jeszcze poczekać.

Zaczątek żaru

Ognisko jest swego rodzaju reakcją łańcuchową. Płomień spala drewno, które zamienia się w żar. Żar pomaga podtrzymać płomień, który spala kolejne drewno, wytwarzając więcej żaru. Więcej żaru to więcej płomienia – i tak dalej. Świeży płomień ma jedno zadanie – rozpocząć tę reakcję, spalając dość drewna, by wytworzyć niewielki stosik żaru.

Metod na uzyskanie opisanego wyżej efektu jest multum. Harcerzy zamęcza się ideałem „ogniska rozpalonego jedną zapałką”. Widywałem w działaniu techniki harcerskie i choć efekt potrafi być spektakularny, na ich niekorzyść świadczy czas potrzebny do przygotowania stosu. W sytuacji survivalowej może się zdarzyć, że musisz jak najszybciej rozgrzać się choć odrobinę. Dlatego spośród różnych technik, które można podpatrzyć w terenie, polecam nieodmiennie opisaną w tym wpisie metodę stopniowania.

Łatwo już było

Kroki opisane do tej pory są łatwe, bo są powtarzalną procedurą. Teraz zaczynają się schody. Stosik żaru i względnie stabilny płomień to już duży sukces, ale do ogniska samowystarczalnego im daleko. Jeśli nie wiesz, co robisz, narażasz się na widok jak na zdjęciu powyżej – dogasający żar stłumiony przez nie rozpalone paliwo. Jednocześnie, w procesie pojawia się za dużo zmiennych, by móc kontynuować naukę w formie procedury. Ciąg dalszy wpisu to zbiór rad, których łączne zastosowanie wykształci w Tobie odpowiednie nawyki. Ile ja się musiałem namęczyć, żeby zrobić zdjęcie nieudanego ogniska, to moje 😉

Stały dopływ tlenu

Wróćmy do stosiku żaru i płomienia, uzyskanych metodą stopniowania. Poprzeczna kłoda, na której układa się drobne gałązki, zapewnia dostęp tlenu z dwóch stron. Utrzymanie tego stanu jest na dłuższą metę niemożliwe. Dokładane bez pomyślunku paliwo spowoduje niekontrolowane zawalenie konstrukcji. Warto więc dokładać drewno w sposób kontrolowany, pozostawiając jedną stronę otwartą dla powietrza. Drewno, które aktualnie się nie pali, można wstępnie ogrzać, kładąc je w bezpośrednim sąsiedztwie stosu ogniskowego.

Dopóki z jednej strony zapewnisz dopływ powietrza, z pozostałych stron możesz dołożyć dowolną ilość opału. Warto jednak i tu zastosować nieco rozsądku. Żar nie lubi być przygniatany, warto więc dokładać opał względnie małymi porcjami, zostawiając przestrzeń dla powietrza.

Stopniowanie bis

Znana z metody stopniowania zasada stopniowego zwiększania grubości opału powinna być stosowana także w kolejnych krokach rozpalania ogniska. Dokładaj coraz grubsze gałęzie – ale takie, które złapią ogień zamiast go wygasić. Zasada jest prosta – im gorsze warunki, tym dokładniejsze powinno być stopniowanie. Suche lato? Dorzuć od razu grubsze patyki, po paru minutach będą się palić gałęzie grubości nadgarstka. Mokro i zimno? Ostrożnie dokładaj coraz grubsze patyki, cały czas śledząc postępy. Zbyt szybkie dołożenie drewna zbyt grubego skutecznie zdusi płomień.

Jeśli widzisz, że jakaś gałąź jest za gruba, by się zapalić, lepiej zabrać ją od razu ze stosu ogniskowego. Jeśli jednak sądzisz, że moment jej zapłonu jest już blisko, zawsze pozostaje…

Kanapka

Kanapka to moja autorska nazwa dla techniki polegającej na położeniu na grubszej gałęzi garści gałązek cienkich. Jeśli złapią płomień, oporny kawałek drewna będzie dodatkowo ogrzewany od góry, co zwiększy szansę na jego zapalenie. Stosowanie tej metody wymaga jednak wyczucia, a to przychodzi z praktyką… i pewną liczbą nieudanych ognisk. Gałązki na górze łatwiej złapią płomień, jeśli wykorzystasz utrzymywany z jednej strony dopływ powietrza i dostarczysz tam więcej tlenu. Przy czym…

Nie dmuchaj, machaj!

Mając nieco żaru możesz spróbować go rozdmuchać. W tym celu klęknij przy ognisku, nabierz powietrza, dmuchnij. Znów nabierz powietrza, zakrztuś się dymem, odwróć głowę. Nabierz czystego powietrza, znów dmuchnij. Zwalcz zawroty głowy wywołane hiperwentylacją. Zbadaj z bliska żar, zaczerpnij gorącego powietrza… przy odrobinie szczęścia obejdzie się poparzenia górnych dróg oddechowych. Spójrz na ubrudzone kolana spodni i zastanów się, po co Ci to było.

UWAGA – niezależnie od humorystycznego opisu, fragment o poparzeniu to nie żarty. Żona (fizjoterapeutka) zwróciła mi uwagę na fakt, że przypadki amatorów ognisk, trafiających na SOR z poparzonym gardłem nie są odosobnione.

Scenariusz opcjonalny: wykorzystaj narzędzie i zamiast dmuchać, powachluj żar. Do wachlowania najlepiej nadają się wszelkiego rodzaju podkładki do siedzenia (np. poddupnik z Aliexpress), sprawdzają się też czapki z daszkiem. Wachlując ognisko uzyskasz dużo skuteczniejszy efekt niż przy użyciu płuc – i mówi to człowiek, który czas jakiś śpiewał w chórze, więc kontrolować oddech potrafi. Jeśli wciąż masz wątpliwości, zerknij na poniższy film, na którym niewielki płomień rośnie pod wpływem wachlowania.

Dalsze kroki?

Jedynym dalszym krokiem jest upewnienie się, że nie zostawisz bez kontroli rozpalonego ognia lub nie wygaszonego żaru. Ognisko najlepiej zalać dużą ilością wody. Jeśli nie masz do niej dostępu, pozwól mu się wypalić, po czym zakop dokładnie żar, odcinając ziemią dopływ tlenu. Jeśli ogień był palony w lesie, posprzątaj po sobie zgodnie z zasadą leave no trace.

Podsumowując wpis: póki zapewniasz dopływ powietrza do żaru zgromadzonego w środku ogniska i nie dokładasz zbyt szybko za grubego opału – dasz radę rozpalić ognisko samowystarczalne. Rozważania nad optymalną formą stosu ogniskowego względem zamierzonego celu (gotowanie / pieczenie / komfortowo spędzona noc itp.), przewagi określonych gatunków drewna nad innymi, techniką palenia ognisk sygnałowych lub niewidocznych… zostawmy sobie na inną okazję. Tymczasem, dziękując za lekturę tego obszernego cyklu, życzę wytrwałości w ćwiczeniach. Zapewniam, że warto!

Otagowano , , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

10 odpowiedzi na „Ognisko dla początkujących

  1. Pingback:O batonowaniu słów kilka - Tanie Przetrwanie

  2. Pingback:Leśna podpałka: smolna szczapka - Tanie Przetrwanie

  3. Pingback:Pukle, czyli gdy jest mokro i zimno - Tanie Przetrwanie

  4. Pingback:Leśna podpałka: kora brzozy - Tanie Przetrwanie

  5. Pingback:Skąd wziąć suche drewno gdy leje? - Tanie Przetrwanie

  6. Pingback:Metoda stopniowania, czyli dlaczego warto być kopciuszkiem - Tanie Przetrwanie

  7. Pingback:Poddupnik z Aliexpress - Tanie Przetrwanie

  8. Pingback:Tanie krzesiwo 8 mm., czyli: nic lepszego nie kupisz - Tanie Przetrwanie

  9. peemte komentarz:

    Siema!
    No, muszę powiedzieć, że takiego szczegółowego poradnika jak rozpalić ognisko nie napisał nawet Nessmuk, którego właśnie czytam 🙂
    Pozdrawiam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *