Wełniane mitenki myśliwskie z Decathlona

Dłonie z przeciwstawnym kciukiem to fajna sprawa. Dzięki nim nasi przodkowie nauczyli się używać narzędzi. Dzięki nim narzędzi używamy i my. Kiepsko jednak trzyma się narzędzie, gdy palce drętwieją z zimna. Dzisiaj opiszę więc tani i efektywny sposób na ogrzanie rąk, pozwalający jednocześnie na wykonywanie precyzyjnych prac. Wełniane mitenki z Decathlona, marki Solognac.

Wełenka

Wełna ma swoich zwolenników i wrogów. Grzeje, nawet mokra (zapytajcie owiec). Iskry jej niestraszne. Z uwagi na charakterystyczne „gryzienie” potrafi jednak zniechęcić osoby, które nie doceniają takiej stymulacji skóry. Ja wełnę lubię, dlatego ładnych kilka lat temu (nie pamiętam dokładnie) podskoczyłem z radości widząc w Decathlonie wełniane rękawiczki w całkiem przystępnej cenie.

Przystępnej, czyli…?

Solognac to marka własna francuskiego sklepu sportowego Decathlon. Lubię ten sklep – często można w nim znaleźć produkty z genialnym wręcz stosunkiem jakości do ceny. Opisywane rękawiczki można kupić za 50 PLN (bez grosza). W porównaniu do wypasionych rękawic z wypełnieniem z Primaloftu czy innego syntetycznego cuda – tyle, co nic. Linka pod obrazkiem.

Jakie znowu „mitenki”?

Tak, wiem. To słowo brzmi tak jakoś… dziecinnie? Nie zmienia to faktu, że oznacza wynalazek dość ciekawy. Wybierając rękawiczki zimowe stoimy zwykle przed wyborem precyzji (5 palców) lub ciepła (kciuk osobno, pozostałe palce we wspólnym opakowaniu). Mitenki pozwalają na obejście tego wyboru: zbiorcze opakowanie na palce można odchylić, umożliwiając precyzyjną pracę. Wszyty po wewnętrznej stronie kawałek sztucznej skóry ma w teorii poprawiać chwyt, w praktyce jest bardziej śliski niż szorstka wełna, więc w zasadzie mogłoby go nie być.

W większości znanych mi modeli mitenek istnieje jakiś mechanizm zabezpieczający opadaniu opakowania zbiorczego na palce. Decathlon zastosował rzep…

…który w praktyce zupełnie się nie sprawdza. Haczykowata część rzepa błyskawicznie zapycha się strzępami wełny i przestaje działać. Opadający worek na palce nie stanowi jednak dużej przeszkody przy większości prac.

No a jak to grzeje?

Wełna daje radę 🙂 Rękawiczki od wewnątrz obszyte są dodatkowo cienkim polarem. Wątpię, żeby istotnie wpływał na termikę, obstawiam raczej, że ma niwelować wspomniane wyżej drapanie.

Przy niskiej temperaturze zewnętrznej widać, że jedna warstwa wełny nie ma startu do holenderskiej softie ze swetrem pod spodem. Jak na jedną warstwę, wynik jest jednak całkiem dobry.

Czytelnika, który już w bloczkach startowych szykuje się do wycieczki do Decathlona chciałbym jednak uczulić na pewną ważną kwestię, mianowicie…

Rzepy, żarłoczne rzepy.

Pisałem wyżej, że wszyty w mitenki z Decathlona rzep szybko się zapycha? No pisałem. Czym się zapycha? Ano wełną. Skąd ta wełna? Ano z rękawiczek…

Przez lata łączyłem opisywane mitenki z różnymi soft shellami. Cechą wspólną tych kurtek był brak patki zakrywającej suwak. Od ostatniego odnotowania w Polsce temperatur na tyle niskich, by opłacało się zakładać rękawice polubiłem się jednak z brytyjskim smockiem (bawełniana kurtka z masą kieszeni). Ten patkę chroniącą suwak ma. Zapinaną na rzepy. Takie mocne. Kontraktowe.

W kombinacji smock – mitenki wyszedłem w teren trzy razy: pierwszy, jedyny i ostatni 😉 Brytyjskie velcro już w pierwszym kontakcie z wrogiem pokazało, co potrafi.

Drugie starcie okazało się równie bezlitosne dla mitenek.

Ostrzegam w związku z tym uczciwie – wełniane mitenki myśliwskie nie są produktem uniwersalnym.

Czy więc warto?

Bystry czytelnik zapewne dodał już dwa do dwóch, z pisarskiego obowiązku jednak podsumuję. Warto, o ile nie planujesz dotykać niczego, co ma rzepy. W przeciwnym wypadku rozważ wersję softshellową (na którą się w zeszłym tygodniu przerzuciłem, za wcześnie jednak na wnioski)… albo w ogóle jakieś inne rękawiczki 😉

Otagowano , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *