Breloczek ratunkowy Medaid

Niniejszy wpis powstaje w ramach odskoczni od przyswajania wiedzy niezbędnej do zdania egzaminu na ratownika kwalifikowanej pierwszej pomocy. Bazuje jednocześnie na wnioskach ze szkolenia na ratownika KPP.

Wpis powstaje w jak najlepszej wierze, zdaję sobie jednak sprawę, że nie jestem (jeszcze) praktykiem. Jeśli masz doświadczenie w ratownictwie i znajdziesz jakiekolwiek błędy bądź przekłamania, daj mi proszę znać. Sam również zastrzegam prawo do zmodyfikowania treści wpisu.

Będę ratownikiem

Breloczek Medaid kupiłem po którymś tam z rzędu korporacyjnym szkoleniu z pierwszej pomocy. Czasem firmy urządzają takie szkolenia – warto skorzystać. We wnętrzu breloczka znajdują się dwie rzeczy zapewniające ratownikowi bezpieczeństwo podczas resuscytacji krążeniowo – oddechowej: maska i rękawiczki. Jedne i drugie zabezpieczają osobę ratującą przed kontaktem z płynami ustrojowymi poszkodowanego. Nie wiesz, kogo ratujesz, zakładaj więc, że od osoby, której pomagasz, można się czymś zarazić. Osoby złaknione dokładniejszego opisu odsyłam na stronę producenta.

Trochę praktyki

Jeśli masz już taki breloczek, zadaj sobie pytanie, czy wiesz dokładnie, co jest w środku i czy potrafisz tego użyć. Po korpo-szkoleniu nie zadałem sobie trudu sprawdzenia zawartości. Ot, zaklinanie rzeczywistości, żeby nie musieć używać tego sprzętu. BŁĄD.

Pierwsza sprawa – rękawiczki. Jest to coś, co występuje w różnych rozmiarach. Głupio by było, gdyby podczas akcji reanimacyjnej okazało się, że są za małe i pękną. Ewentualnie, że są za duże i przeszkadzają. Te z breloczka sprawdziłem wczoraj – okazały się za małe. Wystarczy wymienić, ale chyba lepiej zrobić to w domu a nie podczas akcji ratunkowej 😉

Druga sprawa – maska. Maska wygląda tak:

Na pierwszy rzut oka fajna. Zaworek jest, instrukcja dla zapominalskich jest, nic tylko ratować. Na pierwszym dniu szkolenia KPP zapytałem instruktorów, co sądzą o tych breloczkach, oczywiście oczekując pochwały.

Gorzko się rozczarowałem – uświadomiono mi, że taka maska po prostu nie da się uszczelnić na tyle, żeby ochronić mnie przed płynami ustrojowymi chorego gdy wykonuję oddechy ratownicze. Rzekomy zawór jest jedynie wzmocnieniem dla dziury w folii – działa w obie strony. Próby uszczelnienia go jedną ręką na butelce Nalgene Widemouth (druga ręka zatyka przecież nos poszkodowanego) utwierdziły mnie w przekonaniu, że instruktorzy mieli rację.

Ktoś powie – chciałeś ratować, to nie pękaj, tylko ratuj. Oczywiście, że będę ratował! Jeśli ratownik nie może zapewnić sobie bezpieczeństwa podczas wykonywania oddechów ratunkowych, wykonuje jedynie uciski klatki piersiowej. W pęcherzykach płucnych jest tlen, który wystarczy na 10 – 15 minut, jeśli tylko krążąca krew dostarczy go do organizmu. Zaletą nie przerwanego uciskania klatki piersiowej jest też fakt, że utrzymuje się u chorego względnie stałe ciśnienie krwi.

A jeśli chcę reanimować 30:2?

Odpowiedź jest prosta – każdy ocenia ryzyko we własnym zakresie. Sam właśnie zamówiłem tzw. pocket maskę, która co prawda nie mieści się w breloczku, ale zapewnia większą ochronę niż kawałek folii z dziurą. Nie zmienia to faktu, że jeśli pierwsze oddechy ratownicze miałbym przeprowadzić w ramach spontanicznej, samotnej akcji, wiem już, że mogę narobić więcej szkody niż pożytku. Dlaczego? Spieszę z odpowiedzią, ale nie będzie to lektura przyjemna, więc…

Dalej czytasz na własne ryzyko

Czytasz dalej? To jedziemy. Czytelnik, który choć trochę uważał na biologii, wie, że płuca i żołądek to dwie odnogi jednej rury, mającej wspólny wlot, czyli gardło. Tym, czy coś wpada do płuc (optymalnie – powietrze), czy do żołądka (optymalnie – pożywienie) steruje zwykła fizyka, czyli ciśnienie działające na nagłośnię (jest to „zwrotnica” kierująca zawartość przełyku do żołądka lub płuc).

Oznacza to, że jeśli wykonasz za silny oddech ratowniczy, przełamiesz opór nagłośni, która skieruje powietrze do żołądka zamiast do płuc. Kilka takich błędów spowoduje, że żołądek postanowi uwolnić się od nadmiaru powietrza (mądre słowo na dziś: regurgitacja), cofając je razem z treścią żołądkową. Na przykład, prosto do ust ratownika.

Co gorsza, treść żołądkowa może również zablokować drogi oddechowe poszkodowanego (skoro wentylujesz chorego maską, to pewnie nie masz przy sobie rurki krtaniowej, prawda?) albo trafić do płuc, gdzie zawarty w niej kwas solny ma dużą szansę na zniszczenie pęcherzyków płucnych.

Podsumowując…

Jeśli masz taki breloczek, zastanów się poważnie, czy chcesz go używać. W przypadku odpowiedzi twierdzącej, kup drugi, a zawartość pierwszego rozpakuj i potrenuj. Jeśli niniejszy wpis dał Ci do myślenia – po usunięciu maski do breloczka mieszczą się dwie pary rękawiczek 😉

Otagowano , , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *